Można by rzec: ech, Toskania wystarczy.
I w sumie to prawda, choć sama Toskania z całą swą urodą i zielenią to jeszcze za mało, przydaje się też bardzo grupa przyjaciół, znajomych, ludzi uśmiechniętych i skorych do zabawy.
Plan jest opracowany w najdrobniejszym szczególe!
Miejsce:
Civitella, Val di Chiana, posiadłość rodziców naszej jubilatki. Miejsce magiczne i żywcem wyjęte z filmów, jak np. Pod słońcem Toskanii (no dobrze, tym razem częściej bywało po deszczem Toskanii).
Sprzęt i zasoby ludzkie ;):
gitara i śpiewniki (a do tego kilku zapalonych amatorów gry na gitarze!)
akordeon i wodzirej (czyli nasza szefowa Merche)
śpiewniki (najbardziej rozchwytywane książki podczas naszego pobytu)
sznurki, papier kolorowy, nożyczki (do przygotowania dekoracji w kształcie ptaszków)
Animacja:
sport i zabawa – paletki do badmintona, piłka, przybory kuglarskie Merche (np. devil stick czy diabolo astro!)
taniec (taniec grupowy przed rozpoczęciem kolacji, przy akompaniamencie akordeonu)
Jedzenie:
na specjalne zamówienie rodziców jubilatki przychodzi szef kuchni z pobliskiej resturacji (z którymi nawiążemy pogawędkę o tym, jak gotował na kursach w Warszawie), który przygotuje nam:
1. pastę pomidorową z miętą
2. papryczki w occie
3. frittatę
4. zupę cebulowo-ziemniaczaną
5. kruchą wołowinę w groszku i bobie
6. ciasto czekoladowe
Nastroje: bardzo winne (słowo szampańskie nie oddałoby dobrze panującej atmosfery)!
Może się nie udać?! 😉
🙂
Ach! Ciasto czekoladowe! 🙂
Właśnie zaczęłam ostatnio zastanawiać się nad kupnem gitary 🙂
Można kupić nową, ale dobrym pomysłem jest też na początek gitara second-hand, do nauki 🙂 (tak mawia moja szefowa).